środa, 21 lutego 2018

Rozdział 84

-Witamy na Ptasiej Ziemi,-powiedziała brązowa lwica,kiedy osemka przyjaciół dotarła do nowej ziemi.Ptasia Ziemia była niczym dżungla,pełna wielu drzew,o wielu liściach,wysokiej trawie,wodospadach.Różniło ją tylko to,że było tu więcej ptaków i Kisu,że śmiechem uznał,że może królem tu będzie też ptak.Jednak,kiedy tylko dotarli do obozu ptakoziemców,okazało się,że podobnie jak stado z Trawiastej Ziemi,Ptasia Ziemia też nie ma władcy.Kisu przypomniał sobie,że Kaja i Isaka opuszczając to stado,nie ustalili przywódcy.
Brązowa lwica była bardzo miła.Pokazała im najlepsze tereny do polowania,gdzie są źródła wody,udzieliła nawet jednej jaskini jako schronienie.Przedstawiła się sama jako Mira i nie prosiła na siłę,żeby oni się przedstawili.Dała im wolne łapy.
Kisu spojrzał na Norę.
-Tu się wychowywała moja matka
Nora uśmiechnęła się szczerze i skinęła głową.Dojrzała szybko swoją siostrę,rozmawiającą z Ni,nim weszła do małej jaskini,a lew poszedł porozmawiać z Ndoto i Imani.Nora spoglądała długo na jaskinię,nim Kisu pchnął ją w tamtą stronę.Nora westchnęła i z uśmiechem weszła do środka.Dojrzała Lajlę,komsumującą jednego ptaka,którego upolowała..Nora sama nie wiedziała kiedy.
-Podzielisz się?-spytała
Lajla z uśmiechem skinęła głową.Nora chwyciła jeden kawałek i szybko go pochłonęła,po czym oblizała pysk.Widząc niepewność Lajli,Nora zastanowiła się szybko,nim..

Nora uśmiechnęła się szeroko w stronę siostry.
-Ni to dobry lew.Na pewno będziecie razem szczęśliwi.
Lajla wbiła pazury w ziemię,by nie stracić równowagi.Cierpliwość jednak się wycerpała.Spojrzała,że złością na siostrę.
-Wiem,że chcesz być wspaniałą królową i wszystkim służyć radą.Ale nie wtrącaj się do moich spraw.Nora..-Lajla spojrzała na daleki punkt,-ja kocham kogoś innego i jestem tego pewna.Nie czuję nic do Ni.
-Więc,kogo kochasz?-Nora spoglądała na siostrę zdziwiona,-Teo? Chakę?
-Nie chce jeszcze o tym mówić,-odwróciła wzrok,-ale obiecuję,że dowiesz się pierwsza,kiedy będę gotowa.Rozumiesz,prawda?
Nora długo myślała,nim odpowiedziała.
-Rozumiem.Lajla,możesz mi zaufać pamiętaj,-cofnęła się,by siostra mogła opuścić małą jaskinię w której przebywały.Lajla polizała ją za uchem z wdzięcznością,nim opuściła jaskinię.Nora pokręciła tylko głową,kiedy siostra zniknęła na horyzoncie.Nie zamierzała wywlekać tematu,będzie cierpliwa.Wyszła z jaskini,w poszukiwaniu partnera.Odnalazła Kisu nie daleko jak lwy ujęły "cmentarza",jak wpatrywał się na jeden z większych kamieni.Odwrócił się do Nory.Biała księżniczka,uśmiechnęła się smutno,po czym wtuliła się w jego grzywę.
-Wszystko gra?
-Tak.-odparł Kisu,liząc Norę w policzek,-wszystko jest dobrze.
-Zostaniemy na Ptasiej Ziemi ze trzy dni,co ty na to?-spytała Nora
-Jestem za,-odpowiedział Kisu z błyskiem w oczach,-przynajmiej trochę odpoczniemy przed Wolną Ziemią.
-Nie przypominaj mi,to strasznie daleko,-Nora położyła się udając strasznie zmęczoną,na co Kisu się zaśmiał.Dołączył do partnerki.
-Tylko nie padnij mi tu na zawał,-zaśmiał się głośno,nim przybrał poważną minę,-a później Tęczowa Kraina.To chyba nie jest dobry pomysł.
Na tym rozmowa się ucieła,gdyż Nora w ciszy,przytuliła się do grzywy partnera i oboje wpatrywali się w niebo.
****************
Na Białej Ziemi
****************
Binti przeciągnęła się,odsłaniając różowy języczek.Usiadła,mlaskając kilka razy,nim z uśmiechem,wybiegła z jaskini.Wbiegła na czubek białej skały,zapominając,że nie może.Spojrzała na odległy horyzont,na którym wchodziło już słońce,robiąc niebo coraz bardziej pomarańczowe.Westchnęła z rozkoszą.
Binti wzdrygneła się,kiedy poczuła język przebiegający przez głowę.Spojrzała szybko ponad swoją głową i dostrzegła wpatrującą się w nią Kilio.Koło lwiczki,usiadła biała lwica,a koło białej lwicy pomarańczowa.Kilio usiadła za Binti.Córka Shani,szybko wstała,by ukłonić się białej lwicy,która na to się zaśmiała.Kilio znów polizała po głowie wnuczkę.
-Nie kłaniaj się malutka,-powiedziała spokojnie Wise.Niebieskie oczy skierowała na wschodzące słońce,-ten widok zapiera wdech w piersiach,nie uważasz?
-Tak królowo,-Binti uśmiechnęła się szerzej,-to jest niezwykłe.
Taje spojrzała na Kilio
-Masz dzisiaj jakiś patrol?
-Nie.Ostatnio staram się częściej wysyłać Idię.Wkrótce przecież przejmie moje stanowisko,-wzruszyła ramionami Kilio,-a czemu pytasz,Taje?
-Mogłabyś zabrać Binti,Shirę i Lili na naukę polowania?-spytała z nadzieją Taje,nim wybuchnęła krótkim śmiechem,-ja raczej się do tego nie nadaję.
-Ależ oczywiście,-odpowiedziała Kilio.Spojrzała na Binti,-co na to powiesz? Złapiesz góralka?
-Pewnie!-podskoczyła mała,a trójka lwic uśmiechnęła się do siebie wyrozumiale.

Binti zrobiła kółeczko,by wbiec szybko do jaskini stada.Wskoczyła na rodzeństwo,tym samym je wybudzając ze słodkiego snu.Furaha rzucił na nią obrażone spojrzenie.
-Co ty wyprawiasz?
-Co się dzieję?-spytała nieśmiało Sheria
-Idziemy na polowanie,ot co siostrzyczko,-odpowiedziała Binti,-zabieramy jeszcze Lili.Babcia się zgodziła! i królowa! i ciocia Taje!
-Aaa,-Sheria wydała się zdziwiona,-to super.
Furaha usiadł i prychnął.
-W takim razie ja,Ikima i Kume zrobimy dużo fajniejsze rzeczy
-Taa ..jak naprzykład zabawa w berka?-zakpiła Binti.
Shani pochyliła się nad nią,by ucałować córkę w policzek.Bardzo kochała swoje dzieci.Binti otarła się o nią,a następnie wskoczyła na ojca.Bahati zaśmiał się krótko,po czym się przeciągnął.
-Czas na patrol.Chodź Shani.
-Tylko uważajcie na tym polowaniu i słuchajcie Kilio,-upomniała dzieci Shani,nim odeszła.Binti wyprostowała się dumnie.Shira podbiegła do Idii,która dopiero co się obudziła i zaczęła zbierać lwice.Coś jej szepnęła,a następnie poprowadziła do siebie Ikimę i Lili.Podeszli do Binti.Kume podszedł wiele później,zajmując miejsce obok Furahy.
-Naprawdę idziemy polować?-spytała z nadzieją Lili.Lwiczka o złotym futrze,miała być w przyszłości lwicą polującą.Chodź nie główną,to jednak cieszyła się,że będzie mogła polować.Binti z resztą też chciała polować,możliwe,że Shira także.Cała trójka opuściła jaskinię,by podążyć za Kilio.
Lwiaki wpatrywały się długo za nimi,nim Furaha prychnął.
-Zrobimy coś lepszego.No nie chłopaki.
-Tja.Widziałem jak patrzyłeś na moją siostre,te maślane oczka,-Ikima uśmiechnął się szyderczo,czym zarobił na mocnego kuksańca w ramie,-ale twoja też jest fajna.
-Która?-warknął Kume,nieoczekiwanie dla nich i samego siebie.Furaha i Ikima spojrzeli na siebie,nim wybuchnęli śmiechem.
-Nie martw się.Nie poderwę ci Binti,chodziło mi o Shirę,-odpowiedział syn Idii.

Kilio zaprowadziła lwiczki nad pagórek,na którym mieszkało dużo góralków.Spojrzała na nie z iskrą w oczach.
-Pamiętam moje pierwsze polowanie na góralki.To wspaniałe uczucie i wspomnienia.Postarajcie się je zapamiętać,-rzekła Kilio,nim usiadła.Lwiczki zrobiły to samo,wpatrując się w nią z determinacją.Kilio wskazała ogonem wysokie trawy.-Musicie pamiętać,by wiatr wiał od strony pożywienia,a nie na odwrót.Łapy muszą przylegać do ziemi,skradacie się cierpliwie,a gdy jesteście już blisko..atakujecie! Wszystko jasne?
Lwiczki kiwnęły głowami,więc Kilio odsunęła się na bok,by mogły same zapolować.Nie minęło dużo czasu,jak Lili upolowała pierwszego góralka,za nią córki Bahatiego wykonały dobrą robotę.Kilio pochwaliła lwiczki.
Młode polowały do górowania słońca na niebie.Wtedy Kilio zarządziła,by poszły się napić wody.Binti odmówiła od razu mówiąc,że idzie poszukać Kume.Kilio pokiwała głową z wyrozumiałością.Przeczuwała,że ta dwójka będzie kiedyś razem,bo świetnie do siebie pasowali.Z uśmiechem uświadomiła sobie,że jako lwiątko sama nie dostrzegała,że Busara się w niej zakochał,aż do czasu gdy stali się nastolatkami.
Podeszła do wody i wzięła dwa duże chłusty.Spojrzała na Shirę i Lili.
-Świetna robota kochane.Możecie iść się już pobawić z przyjaciółmi.
-Dziękujemy!-odkrzyknęły,nim ze śmiechem rzuciły się przed siebie.Kilio wziosła oczy do nieba.Położyła się blisko wody,mocząc w niej łapę.
Usłyszała zbliżające się kroki,więc wstała by spojrzeć na "tego kogoś".Spodziewała się w pierwszej chwili Busary,Taje lub Wise,ale dotarło do niej,że omawiają jakieś ważne sprawy.Kamba była gdzieś z Arro,Mto i Nyeusi na patrolach,o Lwiej Gwardi już nie mówiąc.
Zdziwiła się jednak,kiedy doszczegła złote futro Kai.Lwica usiadła obok Kilio,która momentalnie przysiadła.Kaja uśmiechnęła się smutno.
-Musimy pilnie porozmawiać
-O czym?-spytała zdziwiona Kilio,-coś nie tak z Isaką? Wścieka się,że znów sprzedałam mu kuksańca w ramie,gdy próbował nazwać mnie siostrzyczką?-zaśmiała się krótko na to wspomnienie,-wystarczy mi,że mam piątke kochanym braciaków.
-Nie o to.Kilio..-Kaja dreptała łapami w ziemi,nie spoglądając jej w oczy,nim westchnęła,-muszę odejśc.Na Ptasią Ziemię.Chce w spokoju odejść do..-spojrzała wymownie na niebo i Kilio aż zroziło.Wiedziała,że złota lwica jest już dość starsza,ale nie spodziewała się,że nastąpił już koniec okresu jej życia.
-Czemu chcesz odejść?
-Tak lwy robią.Chcemy umierać w samotności,nie patrząc na ból bliskich.A mam tam przyjaciółki,Zoe i jej córkę Mirę.Pamiętasz Zoe? Pewnie już nie.
-Czemu mi to mówisz?-zmarszczyła brwi Kilio,-przecież możesz to powiedzieć Isace,twemu synowi.
-Nie chce go zbytnio ranić.A ty już..oh Kilio nie zadawaj takich pytań,bo sama nie wiem,co mam ci odpowiedzieć.Chce,byś wspierała Isakę,dobrze?
Kilio skinęła głową,a Kaja mówiła dalej.
-To trudne.Wiem,że będzie tu szczęśliwy.Ty jesteś.Dziękuję,że mnie przyjeliście na Białą Ziemię,ale chyba znów wrócę do swoich korzeni jako Ptasioziemka.Żegnaj Kilio,-wstała,polizała Kilio za uszami cztery razy,-zawsze byłaś dla mnie jak córka.
Kilio skinęła smutno głową.
-Pa,Kaja.
I złota lwica odeszła,by znaleźć się jeszcze dzisiaj na Ptasiej Ziemi.Kilio spoglądała w ślad za nią,zastanawiając się,dlaczego każda matka musi ją zostawiać.Westchnęła głośno,nim zawróciła na Białą Skałę.

Binti podbiegła do Kume.Wskoczyła na niego,zaczynając podgryzać brązowe uszy lwiaka.Kume zaśmiał się.Szybko wykrzywił się,by lwiczka mogła upaść na ziemię.Wtedy to on na nią skoczył,podgryzając jej łapki.Binti warknęła udawanie,nim zaśmiała się.Kume wyciągnął łapkę,by pomóc jej wstać.Binti oddychała głęboko.
-Idzie nam coraz lepiej,-odparła.Nieoczekiwanie,poderwała się i nierównym biegiem,pobiegła przed siebie.Kume pognał za nią,wciąż nie przestając się śmiać.Skakali na siebie co kilka sekund,by znów stać i pognać przed siebie.Wkońcu Binti wybiegła na prowadzenie.Dotarła pierwsza koło granicznych terenów i odwróciła się szybko,obserwując jak Kume próbują ją dogonić.Lwiak nagle przyszpieszył,krzycząc coś do przyjaciółki.Binti cofała się w tył,wciąż nie przestając się śmiać.Dopiero czując,że na kogoś wpadła,odwróciła się.Za nią stał brązowy lew o takiej samej potężnej grzywie i jakby jadowitych zielonych oczach.
Binti pisnęła z przerażenia i strachu.Szybko odbiegła.Dogonił ją Kume.Stanął wyrzywająco przed obcym lew,warcząc.
Jak na małego lewka,warkot był głęboki i groźny.Binti poczuła podziw do przyjaciela i także poczęła warczeć.
Brązowy lew,uniusł jedną brew do góry,uśmiechając się szyderczo.
-Naprawdę? Mam się bać dwóch maluchów?
-Kim jesteś?!-za jego plecami rozległ się warkot.Nieznajomy odwrócił się.Dojrzał Mto,Busarę,Nyeusi,Bahatiego,Shani,Kodę,oraz większość lwic polujących i walczących.Wszyscy warczeli na niego groźne,otoczywszy go.Kamba zgarnęła oba lwiątka,kryjąc się z warkotem za Arro.Wszyscy białoziemcy zebrali się teraz koło nieznajomego.Brązowy nie był jednak sam.Dołączyło do niego dwoje lwów,obydwaj o nieprzyjemnym,jadowitym wyglądzie i czarnym futrze.Oraz dwie lwice.Jedna czarna,druga o beżowym futrze i czerowono-brązowych oczach.Beżowa zgarbiła się.
-Cofnijcie się.My tylko przechodzimy słabiaki.
-Proszę,widzę,że aż tak się nie boisz,mimo iż nas jej więcej,lwiczko,-warknął Arro.Prostiując się.
-Gadać,co wy za jedni,-warknął Mto do piątki lwów.Beżowa skuliła się lekko,ale nie przestawała odsłaniać zębów.Brązowy otworzył pysk by odpowiedzieć,kiedy poprzez wrzawę,przebił się głos królowej Wise.
-Kto przychodzi na Białą Ziemię?
Mto skłonił się.
-Jacyś nieznajomi.Widać,że ze złymi zamiarami.
-My? Ależ oczywiście,że nie,-odparł szybko czarny lew,-chcieliśmy prosić o schronienie na kilka dni.My podróżni.
Brązowy westchnął cicho.Wiedział,że to kłamstwo.
-Cofnijcie się,zobaczymy tych nowych,-odparła Taje.Kilio zdążyła już przecisnął się przed tłum.Wpatrywała się teraz w nieznajomych nieobecnym wzrokiem.Koło niej stanęły Wise i Taje.Pomarańczowa spojrzała na białą lwicę wymownie.W jej oczach odbiło się wzburzenie,złość i strach.Wise także wyglądała na przejętą,a serce jej przyspieszyło.
Beżowa lwica warknęła.
-Przywódca biała lwica? To chyba moje niewinniontko udzielisz nam schronienia?-spytała z drwiną,którą starała się ukryć.
Nieznajomy brązowy lew,podniusł teraz wzrok z Mto.Przejechał nim wbierw po Kilio,później po Taje i stanął na Wise.Otworzył pysk,że zdziwienia,a w jego oczach odbiły się iskry.Białoziemcy i jego towarzysze zamilkli na chwile.Wise zmarszczyła brwi.Starała się odpowiedzieć obojętnie,ale nie dała rady.Przystąpiła krok na przód.
-Kion?


Tada! Rozdział na który tyle czekałam.Chciałabym go dedykować Mambo (jeśli dalej się tak nazywasz,troche miesięcy minęło c;),która w pewnej mierze otworzyła mnie na ten pomysł.Cóż..mam nadzieję,że rozdział się spodobał.
Pozdrawiam

2 komentarze:

  1. Super rozdział, jestem ciekawa jak potoczy się dalej historia

    OdpowiedzUsuń
  2. Tego się nie spodziewałam, rozdział superaśny!
    ~Lea

    OdpowiedzUsuń