sobota, 25 lutego 2017

Rozdział 21

Rozdział połączony z Leą z bloga Historia Lea

-Zuzu , zauważyła  Diabloziemców w okolicy Złej Ziemi !!!!!!!! – krzyknęła królowa   , wszyscy byli przerażeni , rozmawiali  między sobą – Cisza!!!!! Kora , Tiffu i Wise zabierzcie lwiątka , reszta przygotować się !!!- krzyknęła , wszyscy wykonali rozkaz .

Tak jak było powiedziane,zabrałyśmy lwiątka w bezpieczne miejsce.Kiedy one się ,,bawiły",my siedziałyśmy zmartwione.Cały czas,towarzyszyło mi dziwne przeczucie.Bałam się o przyjaciółki,czy dadzą sobie radę.Nagle,Kora dostrzegła brak królewskich sióstr. Dowiedziała się od Sawy,że poszły na pole bitwy.Kora już chciała wyjść i iść po nie,ale w porę ją zatrzymałam.
-Ja pójdę
-Ale..
-Żadnego ale..,-wyszłam z jaskini.Im bliżej byłam pola bitwy,tym bardziej słyszałam odgłosy walki i czułam krew.Kiedy się tam znalazłam,zobaczyłam jak córki Lea,są gonione przez jakąś lwicę.Chciała już zaatakować lwiczki,lecz w porę jej przeszkodziłam.
Zrobiła Lea
-Uciekajcie!-krzyknęłam do córek Lea.Sama zaczęłam walczyć z lwicą.Gryzłyśmy się i drapałyśmy.Kontem oka,zobaczyłam Lea.Biedaczka,nie dawała sobie rady-mimo iż walczyła ile sił.Chciałam jej pomóc,ale nie mogłam.Dalej walczyłam z lwicą,kiedy ta walnęła mnie w brzuch.Syknęłam z bólu i walnęłam ją w szczękę.Upadła na ziemię,co wykorzystałam.Rzuciłam się na następną lwicę.Tym razem poszło szybciej.Nagle,coś usłyszałam.Był to ryk,ale nie zwykły.RYK PRADAWNYCH.Użyła go Vijana.Udało jej się.Diabloziemcy uciekli,ale...Lea...gdzie jest Lea?! Zaczęłam szukać jej wzrokiem.Spostrzegłam Kodę,który niósł jej ciało do baobabu.Wzięłam w pysk lwiatka i pobiegłam do podziemnej jaskini.
Kiedy się tam znalazłam,podeszły do mnie Tiffu i Kora.
-CO się stało? Wygraliśmy?
-Tak,ale....z Leą jest źle,-nagle poczułam mocny ból.Złapałam się za brzuch i runęłam na ziemię.Nic już nie pamiętam,zemdlałam....

***
Kamba szła przez Białą Ziemię.Strasznie jej się nudziło.Przyjaciele mieli szlabany,lwiątka spały.Nie miała wyjścia,jak pójść na spacer.Widziała wiele rzeczy po drodze,ptaki,antylopy,drzewa..ale wszystko ją nudziło.
Nie zauważyła nawet,że doszła do Ziemi Strachu.Była to ziemia sucha,nikt jej nie zamieszkiwał.Zwierzęta bały się jej,ptaki ją omijały,rośliny tu nie rosły.Klimat, nie zniechęcił jednak córki Nzuri.Zachwycona,postawiła łapkę na ziemi.Szła dalej,a w jej czerwonych oczach..można było dostrzec błysk.
Postanowiła na chwilę usiąść.Wpatrywała się w daleki horyzont,a jej jedyną myślą było to ,,dlaczego nigdy tu nie przyszła?".

Nagle,usłyszała trzask gałęzi.Odwróciła się i jej oczom,ukazało się brązowe lwiątko o nosie złoziemca i zielonych oczach.Warczało na nią i coraz bardziej się zbliżał.Wstała w podskokach i ustawiła się w pozycji gotowej do walki.Także zawarczała i wystawiła pazury.Nie wiedziała,że żyją tu inne lwy.
-Po co tutaj przyszłaś?-warknął,-nie pochodzisz z strachoziemców!
-Mam prawo,chodzić gdzie mi się podoba,-warknęła
Zmierzyli się wzrokiem.Lewek uderzył lwiczkę w policzek.Dotknęła łapą,czerwonego miejsca.Hamowała łzy bólu.Zaczęła się cofać,czuła,że lewek jest nieobliczalny.

***
Taje
Walczyłam z jakąś lwicą.Była taka zmęczona,że bez problemu ją pokonałam.Rzuciłam się na kolejną i kolejną.Całkiem nieźle mi szło.Oczywiście,nie tak dobrze jak Kilio.Złota pokonała już pięć lwic.Bałam się,że zginę.Że już,nie zobaczę dzieci i Mto.Myśli te dały mi siłę.Rzuciłam się na kolejną lwicę.Już miałam zadać jej cios,kiedy usłyszałam ryk.RYK PRADAWNYCH.Wszyscy diabloziemcy uciekli,a do mnie podbiegła Kilio.Zobaczyliśmy ranną Lea i...Wise.Biała szła gdzieś z lwiątkami.Miałyśmy już za nią iść,ale zobaczyłyśmy Uru i Zawadi.Podbiegłyśmy do nich i razem...udałyśmy się na Lwia Skałę.Czekałyśmy parę minut,kiedy w oddali zobaczyłam Kodę.Był wściekły? smutny? nie umiałam rozpoznać.Chciałam,do niego biec,ale zatrzymała mnie Kilio.
-Chodź lepiej do Wise..bo mu i tak nie pomożesz
-Ale..o co chodzi?
-Tego nie wiem,ale wiesz jakie są lwy,-zaśmiała się cicho i pociągnęła mnie za sobą.Cały czas,towarzyszyło mi dziwne uczucie...że coś się stało.
***

Zbliżał się do niej,był coraz bliżej.Przewróciła się,a on stanął nad nią.Podniósł już łapkę,by zadać cios gdy....
-Zostaw ją!!-koło Kamby,pojawił się jasno złoty lwiak,o przenikliwych zielonych oczach,czarnej grzywie i podobnie jak ten drugi,nosie złoziemca.Zakrył własnym ciałem brązową i warknął na lwa.
-Po co się wtrącasz,co?-warknął brązowy
-BO nie mogę patrzeć..jak atakujesz tą lwiczke!!
Ładnie mi wyszła Kamba,co nie :)
-Grrrr,a rób co chcesz..ja idę,ale lepiej uważaj bracie,-po chwili,brązowy odszedł.
Złoty pomógł wstać Kambie.Patrzyła z fascynacją w jego zielone oczy.
-D-dziękuję za pomoc,-powiedziała,nie przestając na niego patrzeć
-Wiesz..nie ma za co....................-teraz,to on patrzył w jej oczy.
-Jestem Kamba
-A ja...-nie dokończył,tylko zbliżył swój pyszczek do jej,nie przestając na nią  patrzeć.A ona na niego.W końcu,lewek bez słowa...uciekł.

Patrzyła jeszcze chwilę w ślad za nim.Nie mogła go zapomnieć.Po raz pierwszy,doświadczyła tego uczucia i nawet...nawet nie wiedziała,jak ma na imię.

-Kamba,co tutaj robisz? jest już ciemno,-do lwiczki podszedł Busara.Wziął ją na plecy i skierował się w stronę białej skały.Zawsze bardzo lubił Kambę i nie mógł pozwolić,żeby była smutna.
-Co się stało?
-Bo...poznałam takiego jednego....a teraz,nie wiem kim jest,nie wiem czy go zobaczę a..a...
-Kambuś..już nic nie mów.Chyba nasza mała lwiczka,się zakochała,-uniósł wysoko brew
-No co ty Busara,ja po prostu..chciałabym go znowu zobaczyć
-Może,to się stanie,-powiedział i odłożył młodą na jej miejsce.

Całą noc,śniła o jego oczach.Wydawało jej się głupie,to co mówił Busara.Ona i miłość? To nie możliwe.
Właśnie w takich chwilach,chciała mieć przy sobie mamę.Mimo iż ta,była jej duchową przewodniczką,nie pamiętała jej.Przekręciła się na drugi bok,zapadając w sen.

1 komentarz:

  1. Fantastyczny rozdział , czekam na next , mam nadzieję , że Wise nic nie jest .Ciekawe kim był lwiak .

    OdpowiedzUsuń