środa, 22 lutego 2017

Rozdział 17

Słuchałam tego,pisząc ten rozdział

Już pierwszego dnia,władania Białą Ziemią,zostałam obudzona.Okazało się,że to nasza majordamuska.Niebiesko pióra,zbliżyła się do mnie i oddała pokłon.Oczywiście Moto się zmył.
-Dzień dobry,wasza wysokość
-Witaj,witaj Zaza,-powiedziałam ziewając,co cię do mnie sprowadza?
-NO jak to co,raport!
Zaczęła mówić cały raport.Szczerze,zapamiętałam tylko pojedyńcze zdania.Próbowałam nie ziewać,ale nie wychodziło mi to za dobrze.Byłam bardzo szczęśliwa,kiedy skończyła mówić.Powiedziałam jej,że zajmę się tymi sprawami,a kiedy tylko wyszła z jaskini,odetchnęłam z ulgą.Nie dane mi jednak było zasnąć,bo przybyła Kilio.
-Hej Wise,idziesz na polowanie?
-Muszę..
-Królowo Wise,powinnaś,-zaśmiała się
-Nie mów tak na mnie,wiesz że tego nie lubię,-podeszłam do niej,-mam ochotę na dużą zebrę
Zerwałyśmy się do biegu i po paru minutach,byłyśmy już na polowaniu.Zebrane lwice,oddały mi pokłon.Żałowałam,że zgodziłam się przyjąć koronę i coraz bardziej,myślałam nad demokracją.Co prawda,byłam po części królową,bo moi przyjaciele też mieli prawo do własnego zdania,tak jak mój mąż.Przynajmniej tyle.
Skradałam się cicho i bez szmeru,unikając wiatru.Skradanie się to była błahostka,gorzej skok.Przygotowałam się do niego i...skoczyłam! Uczepiłam się jej zada i uczepiłam się łapami,z wystawionymi pazurami.Szarpała się.Gdyby nie pomoc lwic,by mi uciekła.Zabiliśmy ją szybko i zleciłam lwicą,zabrać ją do jaskini.Ja i złota,położyliśmy się w tym czasie,pod drzewem.W oddali,widziałam zabawę lwiątek.Ależ one wyrosły.
-Nad czym myślisz Wise?
-Nad...moim dzieciństwem
Zapadła chwila cieszy.
-Jako lwiątko poznałaś Taje..to są miłe wspomnienia
-Tak ale,od ostatniego czasu..widzę Kiona.Myślałam,że zamknęłam już rozdział z nim..a on dalej siedzi w mojej głowie.
Już otworzyła usta,żeby coś powiedzieć,ale w tedy przybiegła Kamba.Powiedziała nam coś takiego,że od razu pobiegłyśmy,w skazanym kierunku.

Narrator
Nyeusi,postanowiła zrobić sobie dzień wolny od prac.Mimo iż to Wise była królową,przyjaciele jej pomagali.Czarna uwielbiała polować,ale nie dzisiaj.Właśnie tego dnia,wyciągnęła swojego syna,Kodę,na spacer.Czarny lwiak,dreptał za matką.Był szczęśliwy,że może spędzić z nią czas.CO lwicę bardzo dziwiło,nie tęsknił za ojcem,ani trochę.Szli więc tak po Białej Ziemi,ciesząc się każdą chwilą.Nagle,zatrzymali się gwałtownie.Nyeusi warknęła,zasłaniając lwiątko.Przed nią stał lew,bardzo znajomy lew.W innych okolicznościach,rzuciła by się na niego szczęśliwa,ale nie teraz.Wystawiła pazury,w razie czego,będąc gotowa bronić syna.
Wiem wiem brzydkie,nie dość że kolory się nie zgadzają to jeszcze...katastrofa :/
-No co się stało Nyeusi,nie przywitasz się?
-PO moim trupie,Sawa!,-warknęła,po czym dodała,-po co tu przyszedłeś,zostałeś przecież wygnany!?
-Haha,przeszedłem po Kodę,-mówiąc to uśmiechnął się do lwiątka.On jednak,dalej był za łapami czarnej i ani śmiał się ruszyć.Widząc to,lew wysunął pazury.
-Skoro tak,to wezmę go siłą,-miał się już rzucić na lwicę,ale w chwilę pojawił się Moto.Odepchnął lwa.Po nim,pojawiła się Wise,Kilio i Kamba,a za nimi trzy lwice walczące.Wszyscy walkneli na czarnego.
-Czego tutaj szukasz Sawa,przecież zostałeś wygnany!?-warknęła Wise
-O,droga Wise..przybyłem tu po syna,-znowu nie dane mu było się zbliżyć,bo Moto przycisnął go do ziemi.
-Pytała o prawdziwy powód!
-NO dobra,-mówił,kiedy lew lekko go poduszał,-chciałem wam tylko powiedzieć,że jako spiek,każdej ziemi,mam ważny komunikat i pomyślałem,że chcecie go usłyszeć,-Moto zszedł z lwa.
-Mów!-warknęli wszyscy,dalej nie tracąc czujności 
-Pewne stado,zamierza zaatakować Lwią Ziemię..za jakieś pięć dni,pomyślałem że byście chcieli wiedzieć!-zaśmiał się i odbiegł.

-I niby do czego,nam ta informacja!-powiedziała zirytowana Kilio 
-No właśnie,-poparła jedna z lwic walczących,Kiko.
-Ja,nawet nie wiem,co to jest ta cała Lwia Ziemia,-powiedziała zirytowana Nyeusi,niosąca syna na plecach.
Wise cały ten czas,wydawała się jakaś nieobecna.Zwróciła na to uwagę córka Nzuri.
-Wise,co się dzieję?-zapytała Kamba,na co wszyscy spojrzeli na białą.Nic nie mówiła,po prostu usiadła.Pytanie Kamby,powtórzyła Kilio.Dopiero wtedy powiedziała.
-Ja,wiem co to jest Lwia Ziemia i nie pozwolę,żeby na nią napadli..a oni,o niczym nie wiedzieli.
-To tylko jakaś ziemia,daj spokój,-powiedział Moto
-Ale ja dałam słowo..

-CO to jest ta Lwia Ziemia,na której byłeś?-zapytała się mała biała kuleczka.Król Tęczowej Krainy,spojrzał na Wise z czułością.Wziął ją w łapy i powiedział:
-To miejsce,gdzie mieszka mój przyjaciel,Simba.Byłem niedawno,w odwiedzinach.Wiele dla mnie znaczy ta ziemia.
-Więcej niż twoja?
-Często bywałem na tej ziemi,bawiłem się z moim przyjacielem.Pamiętam,jaki byłem smutny..kiedy Nala,mi powiedziała..że...że nie żyję.A jednak żył.Teraz jest królem tej ziemi.Ma pokój z naszą.Drążąc twoje pytanie malutka,tak! Ta ziemia jest dla mnie,jak drugi dom.Nie chciał być,żeby ją atakowali,niszczyli..-po czym dodał,patrząc w oczy białej,-proszę cię,żeby dla ciebie..ta ziemia,też była jak drugi dom.
-Dobrze..tato,-wtuliła się w jego grzywę,cicho mrucząc.

Wise
-Na pewno,nie zmienisz zdania?-zapytał już po raz setny Moto.Właśnie wybierałam się w podróż,a moim celem była Lwia Ziemia.Chciałam,wszystkich ostrzec.Tak,by chciał Mfalme.Pocałowałam lwa i chciałam już iść,ale mnie zatrzymał,kolejnym pytaniem.
-A dlaczego idziesz z Kilio i Taje?
-Wiesz,że ta ziemia jest za daleko i tak nie zdążysz,-powiedział Busara
-Pójdę,drogą koło rzeki.W ten sposób,szybciej znajdę się na Gepardziej i Ptasiej Ziemi.Po drodze,zatrzymam się u Hope. Kojarzysz ją? Kiedy przejdę już te ziemię,znajdę się na Rajskiej.Nie miną nawet,dwa dni..zobaczysz.Tam uzyskam schronienie u Kory,a potem szybki spacerek na Lwią Ziemię.Znajdę tutejszych władców i już,-polizałam ponownie Moto.
-Z kąt ty masz tyle kontaktów?
-Podróżowało się,tu i tam,-zaśmiałam się i dokończyłam,pierwsze pytanie,-Taje sama chciała,a Kilio...przecież ma tam rodzinę.Chce pokazać matce,jak wyrosła..a przy okazji,podziękować Kiarze.
Moto,powiedział tylko ,,Uważaj na siebie" i odszedł.Postanowiłam zrobić to samo,zgarniając po drodze przyjaciółki.


Tak jak mówiłam,droga minęła nam szybko.PO drodze,odwiedziłyśmy Hope,Kifo i Adele.Zdziwiło mnie,że założyli własną ziemię.Nazwali ją (ta informacja,jest niedostępna!).Pobawiłam się też z ich potomstwem,później poszłyśmy dalej.Gepardzia i Ptasia Ziemia,to pikuś dla naszych nóg.Na Rajskiej Ziemi,pod zgodą królowej,mogliśmy odpocząć.Kora mi tyle mówiła,że...........może lepiej nie widźcie,bo to nasze sprawy.Kiedy wizyty się skończyły,doszliśmy do Złej Ziemi.Zjedliśmy o dziwo,leżącą tu padlinę.Minęły dopiero trzy dni,uf! mamy czas.Pośmiałam się trochę z dziewczynami.Kiedy moim oczom,ukazała się ogromna skała.Wiedziałam,że teraz dopiero się zacznie.Westchnęłam i ruszyłam prosto.Nie wiedziałam,że nie pierwszy raz..będę do niej szła.
***
Twoja kolej Lea.Oddaję ci pałeczkę :D 

Wise,Kora,Adele,Kifo i Hope
Wise i Lea,czyli dwie białe lwice
-To robione na szybko :)


1 komentarz:

  1. Wspaniały rozdział, oczywiście czekam na next i już pracuję nad połączeniem rozdziałów

    OdpowiedzUsuń