-Nie wiedziałam,że jesteś takim rannym ptaszkiem,bracie
-Ty także siostro,-skwitował lew,siadając obok niej,-co tak wcześnie
-Jakoś nie mogłam spać..może to nerwy,przed ruszeniem dalej?
Ndoto przytaknął
Lajla westchnęła
-Pójdę na polowanie,jak się pozostali obudzą,pewnie będziemy musieli od razu ruszać i to głodni.Idziesz,że mną?
Ndoto się zaśmiał
-Nie wiem,czy jestem taką dobrą lwicą
Córka Wise,przewróciła oczami
-Nie trzeba być lwicą,by polować.Chodź Ndoto,albo powiem Imani,jaki z ciebie bohater,-ruszyła przed siebie,a Ndoto zablokował jej drogę.
-Czy ty..
-Ndoto,widzę jak na nią patrzysz.Przyznaj bracie,podoba ci się?-ciszę uznała,za znak zgody,a potwierdzeniem był uśmiech lwa,-no widzisz,a teraz chodź..wyczuwam antylopę.
Rodzeństwo,ruszyło raźnym krokiem,w stronę którą poprowadziła Lajla.Chwile później,dostrzegli trzy antylope,skubiące trawę.Wymienili pewne spojrzenia i zaczęli się skradać.Wise uczyła Ndoto jak polować ,wraz z Huru,więc lew znał się na tej szlachetnej sztuce.Oboje upolowali wszystkie trzy antylopy i wrócili do chwilowej jaskini.Akurat nikt nie spał i zdawało się,że wszyscy ich wypatrywali.Ndoto i Lajla,wyjaśnili szybko,gdzie byli i cała ekipa,zabrała się do zjadania antylop.Były pyszne,bo długim niejedzeniu.Kiedy jednak nic już nie zostało,Kisu westchnął:
-Chodźcie,idziemy dalej.Myślę Noro..-zwrócił się do białej lwicy,-..że powinniśmy przejść przez kierunek zza tymi skałami
-Też tak myślę,-przytaknęła Aishi,-myślę,że może być to droga do nowej ziemi
-Idziemy,-poleciła Nora i ruszyła przodem,a cała reszta,mknęła za nią.
Droga nie była aż tak ciężka,jak mogłoby się wydawać i wkrótce,byli już ,jak wszyscy pomyśleli,po "granicy".Ziemia na której się znaleźli,zdawała się zwyczajna.Idąc przez nią,widzieli strumyki,zwierzynę i jaskinię.Czyli zwykła ziemia.Unosił się tu jednak zapach,na który wszyscy się krzywili.Nie znali go.No,może jedna osoba go znała.
-Może zawrócimy? Nie wiadomo,co może wydawać taki...odór,-Aishi skrzywiła się
-Myślę,że to dobry pomysł,-zgodził się Kisu
-Nie,musimy iść prosto,-zaprotestował Huru,-to jest krótsza droga na jedną z ziem.Tam..-spojrzał na Norę,-znajdziemy chociaż porządny wypoczynek
Nora rozejrzała się po grupie,po czym przytaknęła.
-Huru ma rację.Chodźcie,-a widząc ich spojrzenia,dodała,-nic nam się nie stanie,jest nas więcej.
***
Kroki stawały się coraz cichsze,wraz z pogłaśniającymi się dźwiękami i silniejszym mocnym zapachem stechlizny.Huru się zatrzymał.
-Wysuńcie pazury,chyba,czeka nas walka
-Nie możemy atakować,nie jest to nasza ziemia,-powiedziała Lajla
Właśnie w tej chwili,zza kilku stał,wyskoczyły trzy hieny.Nie wyglądały jakoś specjalnie.Były..możliwe w ich wieku.Zmierzyły ich wzrokami.Przyjaciele cofnęli się zmieszani,wysuwając pazury,a samce warknęły.
-Kim jesteście?-warknęła hiena
-Nie widać,że lwami,-zakpił Huru,ale Nora go sprytnie uciszyła.
-My tylko przechodzimy
-Odpowiedź zwykła,niczego nie tłumaczy,-syknęła hiena,-pytam,tak jak wspomniał lew,z jakiej ziemi lwy są,lub do kąt zmierzają
Lajla się zawahała
-Z daleka,podróżujemy
Była to wymijająca odpowiedź,która widać zwyciężyła,bo hieny kiwneły głowami i wycofały się.Siódemka lwów,szybko ruszyła dalej.Coś wisiało w powietrzu.
Tym razem droga,wydawała się jakaś inna.Radość z nowej trasy,zamieniła się w zmieszanie.
-Powinniśmy iść szybciej,nie wiem,czy możemy im ufać,-mruknął Kisu
-Racja,-potwierdził Ndoto
Przyspieszyli więc,już nie rozglądając się,po terenie.
-Ziemia nie jest zaniedbana,-Aishi się odezwała,-może nie powinniśmy myśleć,że są jak te hieny z bajek.Może..przesadzamy?
Wszyscy na nią spojrzeli
-Co masz na myśli?-spytał Kisu,nie zwalniając
-Przesadzamy z pośpiechem,-powiedziała Aishi,-nie uważacie,że powinniśmy się zatrzymać,napoić i ruszyć już że spokojem?
Propozycja wydawała się tak kusąca,dla spragnionych lwów,że przystanęli na nią i chwile później,napoili się chłodną,czystą wodą.Postanowili chwile odpocząć,więc w tym celu,ułożyli się i nim się obejrzeli,zapadli w sen.
Zbudziły ich dopiero pomruki niezadowolenia,unoszące się wokół,więc spojrzeli na źródło.Otaczało ich stado szarych i burych hien,szczerząc się.Niemal od razu,wstali i przygotowali pozycję obronną,a samce ponownie unieśli się w warkocie.
Było to chyba dwadzieścia hien.Roztąpiły się niemal od razu,kiedy szara hiena,o potężnej sylwetce,wstała i ruszyła w stronę lwów.Hiena zatrzymała się,obwąchała powietrze i warknęła:
-Co wy tu robicie?-po czym zwrócił się do trzech innych hien,które wcześniej spotkały przyjaciół,-Hahe,Fisi,Mo,mówiłyście,że odeszli
-Bo mieli,-pochyliła głowę Fisi
-Widać,są bardziej nieusuchani,niż sądziliśmy,-odparł Mo
-Panie,to nie nasza wina,możemy ich teraz okaleczyć,jeśli tego pragniesz,-powiedział Hahe,pochylając głowę
-Nie trzaba,-po czym dodał,-są naszymi gośćmi!-spojrzał na siódemkę lwów,-witajcie na Ziemi Hien,chodź nazwa nie została w pełni przyjęta.Jestem Joho,przywódca sfory
-Witaj Joho,jestem Nora,a to są mój partner Kisu,moje rodzeństwo Ndoto,Lajla i Huru,oraz przyjaciółki Aishi i Imani
-Wybacz,że zagościliśmy w tych stronach,już wyruszamy w dalszą drogę,-odparł Ndoto
-Ależ nie musicie! Zapraszamy na ucztę i na odpoczynek.Gości dawno nie mieliśmy..
-Ale..
-Ależ nie odmawiajcie,-po czym hieny zaczęły ich prowadzić,w stronę,jak domyślili się,swojej jaskini.
-Dobrze,-wydukała w końcu Lajla,niepewnie.
Nie wiele czasu trwało,wrócenie w stronę jaskiń.Posiłki jedzono jednak na zewnątrz,co było czymś innym-zwarzywszy na posiłki w jaskini,do których przywykła siódemka przyjaciół.Hieny dbały tutaj o czystość i wcale nie przypomianały tych z bajek,o których nie raz słyszeli.Przyjaciołom przypomniała się głównie histroria o Skazie Bratobójcy,któremu pomagały hieny.Aż zadżeli.
Trzy upolowane antylopy,leżały na liściach,by zachować czystość.Woda była czysta,zwierzyny było multum.Może każda bajka,jest odmienna od rzeczywistości.
Joho,wskazał im miejsca na samym końcu i przysiadł obok nich,uważnie wtapiając w nich,czarne oczy.
-Nasza sfora,żyła tu od zawsze.
-Umiecie dbać o Krąg Życia,-wypaliła Imani
-Tak,-odparł Joho,-Co w tym dziwnego? Hieny zjadają to,co inne zwierzęta zostawiają.My jednak,sami musimy polować.
Wszyscy kiwnęli głowami i po chwili,mogli już pałaszować swój posiłek.Przyznać było trzeba,że antylopa była pyszna i szycąca.Hieny jednak,by jeszcze bardziej udowodnić swoją gościnność,przygotowali deser z góralków i nawet odstawili tradycyjne dla ich sfory tańce.
Kiedy tylko niebo spowiły gwiazdy,cała sfora ułożyła się w jaskini,by zapaść w sen.Siódemka przyjaciół,chciała ruszać w dalszą drogę,jednak nie mogli się oprzeć wypoczynkowi i wkrótce,wszyscy zasnęli,wtuleniw siebie.
Huru nie mógł spać.Czuł duszny i drażniący zapach,wydobywający się wokół.Smród hien,-pomyślał,po czym wstał delikatnie,by nie zbudzić pozostałych.Lajla jednak,otworzyła oczy i wstała z bratem.
Usłyszeli stłumione śmiechy i po chwili,oboje zaciekawieni,wyjrzeli przez wejście.Dwie hieny,w tym sam Joho i hiena zwany Kosa,rozmawiali w najlepsze,widocznie nie przeczuwając,że ktoś ich słyszy.Huru przewrócił oczami i miał już wracać ,by z powrotem się ułożyć,kiedy z ust Kosy,wydobyło się zdanie.
-Zbudźmy sforę i podpalny te lwy.
-Nie teraz.Zajmiemy się tym jutro.Po tych ziołach,które były w antylopach,powinni stać do południa
-O ile je zjedli
-Najwyżej,zostaną dłużej,-zaśmiał się Joho,straszliwym rechotem.Huru i Lajla wycofali się,po czym spojrzeli na siebie z przerażeniem.
-Hieną nie można ufać,-wyszeptała i przycisnęła się bliżej boku brata,-co teraz zrobimy?
Huru polizał ją za uchem,na uspokojenie
-Nie mazgaj się Lajla,tylko obudź pozostałych.Kiedy ci pójdą dalej,lub zasną,to my..
-Rozumiem,-pokiwała głową,po czym wraz z białym lwem,zaczęła budzić pozostałych,od razu ich uciszając,od wydania jakiegokolwiek dźwięku.Następnie,wytłumaczyli im o co chodzi i widocznie,nikt nie był zdziwiony.
-Czułam,wiszące w powietrzu niebezpieczeństwo,-szepnęła Imani,-słyszę,że się zbliżają,lepiej udajmy się śpimy
Kiwnęli głowami,ułożyli się i zamknęli oczy.Niemal od razu,rozległy się kroki i czuli,ciepły oddech nad sobą.Hieny,nie spodziewając się,że mimo ziół się obudzili,zasnęli.Huru z irytacją pomyślał,co by było,gdyby mieli tutaj medyka,który by sporządził,odpowiednie zioła i wtedy,by mógł im zaszkodzić.Przypomniał sobie także,że tylko oni jedli antylopę ostatnią,a Joho,odparł wówczas,że nie czuję głodu.Przypomniał sobie,poznane przez siebie hieny i już wiedział,że musi się z nimi spotkać,by nie dopuścić do tego,by poczuły się silniejsze.
Kiedy tylko wyczuli okazję,wstali i wyszli z jaskini.Joho nie był jednak głupi i także nie spał.Spojrzał na nich i warknął:
-Do kąt to?
-Idziemy,nie widać,-warknął Huru
-Zostańcie jeszcze chociaż na noc..
-Zapomnij.Dowidzenia!-odwarknął ponownie biały i wybiegł,a za nim reszta.Joho przebudził się i zaczął budzić sfore,szczekaniem,tak straszliwym,że nikt by się tego nie spodziewał.Hieny poparły przywódcę i wybiegły za niedawnymi gośćmi.Rozpoczął się bieg.
Siódemka przyjaciół,mimo iż czuli się słabo,biegli szybko i wytrwale.Za nimi podążały wypoczęte hieny.Można się domyśleć,że szanse przyjaciół były marne.Kisu,Huru i Ndoto,oglądali się,by co jakiś czas spłoszyć,zbyt blisko podbiegającą hiene.Lwice tym czasem,szukały wzrokiem trasy,którą mogłyby spłoszyć hieny.
Biegli dość długo,puki hieny nie zdecydowały,że pora odpuścić,a przyjaciele,zdołali opuścić "ich" tereny.
Zmęczeni całą drogą,położyli się w wysokiej trawie,wtulając w siebie.
-Jutro ruszymy dalej.Jesteśmy blisko pustyni,-powiedziała Nora
-Jak myślicie,czego od nas chcieli?-spytała Aishi,wtulając się w Huru
Huruma zmarszczył brwi
-Myślę,że chodziło tu po prostu o "frajdę"
-To okropne,-wydukała Lajla
-Oby to były ostatnie hieny,jakie spotkamy,-westchnął Ndoto i po chwili,zapadł w sen.Podobnie jak pozostali.Wszyscy spali jednak niespokojnie,a w powietrzu,zawisła napięta atmosfera.A to był dopiero początek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz