Mady uznała,że będzie na zawsze żałować,że odeszła od Białej Ziemi.Tam był jej dom,a przynajmniej tak mówiła jej mama.Ona także musiała w to uwierzyć.
Kiedy tylko słońce zaczęło wschodzić,Mady wymknęła się i szybko pognała z powrotem na Białą Ziemię.Od razu po przekroczeniu granicy,odetchnęła z ulgą czując miękką trawę.Wiatr muskający pyszczek,wiele zwierząt wokoło.
Mady nie miała jednak czasu,na żaden odpoczynek.Poderwała się do biegu i nim się zorientowała,była już pod Białą Skałą,a nawet na kogoś wpadła.Była to Rihaya.Spojrzała na Mady uważnie.
-O..hej.Pani Mia cię szukała.-lwiczka zaczęła iść,-wybacz,muszę już iść.Mama czeka na skałkach.
Już wstali?-zdziwiła się Mady i spojrzała na słońce.Było jeszcze wcześnie.Widać Rihaya i Bora to ranne ptaszki.
Mady zasmuciła się,na przypomnienie sobie Sun.Miała nadzieję,że lwiczka wróci.Czy Mady też sprawiła ból Mii znikając?
Kiedy tylko zauważyła ją Mia,od razu przytuliła córkę.
-Gdzie byłaś? Wise,znalazła się!-krzyknęła w głąb jaskini.
Mady zmieszała się.
-Mamo,przepraszam.Znalazłam ojca i zamieszkałam z nim i tą złą czarną lwicą.I wiele się dowiedziałam! Szykują atak na Białą Ziemię,-to już zdołało usłyszeć całe stado,zebrawszy się wokół.-Mają do pomocy szakale,hieny,strachoziemców..był wśród nich także..
W tym momencie Huru wyszedł z tłumu.
-Ona była u zdrajców,ale myślę,że możemy jej wybaczyć.
-Tak.Dowiedziała się dużo ciekawych rzeczy,-przyznał Busara ,a Kilio mu zawtórowała.Maji spojrzała na Mię.
-Weźmy ją do jaskini,niech odpocznie.
Wise odwróciła się do siostry i skinęła jej głową.Musiała biec porozmawiać z Matibabu.Huruma skorzystał z okazji i spojrzał upiornie na Mady.Symbolizowało to,że ma siedzieć cicho,albo będzie źle.
Mady przełknęła ślinę.Musiała być cicho.To był książę i ojciec jej przyjaciela.Westchnęła i powlokła się za Mią i Maji do jaskini.Usiadła koło matki.
-Zawiodłam się na tobie,Mady.Ale cieszę się ,że wróciłaś,bardzo cię kocham
-Ja ciebie też i Ni tak samo.Przepraszam mamo.Teraz już wszystko rozumiem.Jestem Białoziemką,zawsze byłam.I zrobię wszystko co w mojej mocy,żeby służyć mojej ojczyźnie jak najlepiej.Nie czuję się już wyrzutkiem.
Mia skinęła głową.Te słowa ją zadowalały.Ucałowała mocno córkę.
-Więc dzisiaj spacer.Ze wszystkimi,którzy za tobą tęsknili.Czyli całym stadem,moja córeczko.
*
Huru szedł szybko w stronę skałek.Widział jak Aishi rozmawia z lwicami.Chrząknął,gdy był na miejscu.W ten sposób zwrócił na siebie uwagę.-Aishi,możemy pogadać?
-Tak..-przytaknęła lwica.Wstała delikatnie i powlokła się za Huru niespokojna.-Chodzi o Wakatiego?
-Po części..-Huru poprowadził Aishi w stronę granicy,a ona niechętnie przekroczyła ją.Weszli do tej samej jaskini,w której kiedyś Lajla i Msimu się spotykali.
Huruma usiadł,a obok niego jego partnerka.Było ciemno,więc nikt ich nie pozna w razie czego.
-Mów już.Co z moim synem?
-Aishi,muszę ci coś wyznać,-Huru spojrzał na ciemną ścianę jaskini,zrobionej z ziemi,-Spotykałem się potajemnie z Hasirą.Dalej się spotykam.Planujemy plan,jak zrobić,bym zdobył tron,a w przyszłości Wakati.
-Huru! Tak nie można! Co z bliskimi? Co z twoją matką,siostrami i bratem?
-Ndoto się już nie martw,a moje siostry i matka..to nie moja prawdziwa rodzina!
-Ale cię wychowała!
Huru zmarszczył brwi.On chciał prawdziwą rodzinę,a nie sztuczną.Prawdziwą matkę podobną do niego,prawdziwego ojca o takiej sile jak on i wielkie rodzeństwo,o słabszych charakterach.
-Staniesz po mojej stronie,Aishi?
Aishi długo nie odpowiadała.Tak jej się to nie podobało.
Ale z innej strony nie miała wyboru.To był jej partner,przyjaciel i głównie dlatego,skinęła głową na 'tak'.Oboje uznali,że na razie nie powiedzą Wakatiemu.Za bardzo kochali syna,czuli,że i tak by ich nie wydał.
Następnie wstali i jakby nigdy nic,wrócili na Białą Ziemię.
*
Wise szła do Matibabu pełna obaw.Słowa Mady ją zmartwiły,ale królowa nie mogła mieć pewności,czy to prawda.Bała się jednak,że to się potwiedzi.Szakale,hieny,strachoziemcy..to była za silna armia,a Biała Ziemia nie wiedziała,czy w razie czego ich sojusznicy ,staną do tej strasznej bitwy.
Kiedy doszła do jaskini medyków,okazało się,że szarej lwicy tam nie ma.Wise poleciła więc Zazie ,by znalazła lwicę.Długo nie czekała i wkrótce dowiedziała się,że Matibabu jest w baobabie.
Droga była dla Wise nużąca.Kroki głucho obijały o ziemię,wiatr muskał jej sierść.Czuła zapach góralków i chodź była głodna (nie wysłała lwic po śniadanie) nie zamierzała się teraz zatrzymać.Nie będzie mogła nic przełknąć z ciekawości i strachu.
Dotarła na baobab,na który od razu się wspięła.Matibabu,Rafa i Lara,wnuczka Wise i córka Lajli,medytowali.
Wise usiadła cierpliwie czekając.Szybko jednak Lara otworzyła oczy.
-Babcia.
Matibabu i Rafa też otworzyli oczy.Cała trójka wstała ,łącznie ze mną.
-Witajcie.Matibabu,Rafo,musimy porozmawiać.
Od razu opowiedziała im o tym co Mady mówiła.Matibabu i Rafa cierpliwie kiwali głowami,natomiast Lara wybałuszyła oczy ze strachu.Skryła się za medyczką.
Kiedy Wise skączyła,Rafa westchnął.
-Wygląda na to ,że to prawda.Przepowiednia musi się w końcu spełnić,już tyle czasu minęło.
-Prawda,-przytaknęła Matibabu,-I możliwę,że to właśnie Huruma jest tym lwem co przyniesie zagładę.
-Co ty mówisz!-syknęła Wise,zdenerwowana.-Mój syn nigdy..
-Wise wszystko na to wskazuję.Albo Huruma,albo..Ndoto.Obaj są twoimi synami i mają czerwone oczy,-mówiła spokojnie medyczka.
-Trzeba zacząć coś planować.Skontaktuj się z innymi ziemiami o pomoc.
Wise tylko skinęła głową,nim opuściła baobab.Musiała wszystko na spokojnie przemyśleć.Lara wybiegła za nią.Ona czuła grozące niebezpieczeństwo i nawet wiedziała,kto będzie zdrajcą.Obiecała jednak duchą,że nie zdradzi tego.
Wbiegła pod łapy Wise.
Biała lwica zatrzymała się i wymuszenie się uśmiechnęła.
-Lara..-polizała wnuczkę po głowie,-co tam?
Lara pokręciła głowa.Skuliła się.
-Wszystko będzie dobrze babciu,wiem to.
-Właściwie,co robiłaś u Matibabu?-zmieniła temat Wise.
-Mam dar.Widzę przyszłość.Matibabu mnie uczy nad sobą panować.Dzisiaj powiem to mamie i tacie.
Wise skinęła głową.Była zdziwiona,ale dopiero później przypomniała sobie,że jej wnuczka miała mieć jakiś dar.Uśmiechnęła się.
-Będzie dobrze Lara.
![]() |
Od Kamili Zaleśnej |
*
Mady bawiła się z Wakatim.Mówiła mu co jakiś czas,że właśnie tu jest jej miejsce,Lwiątka bardzo się lubiły i to było widać.
Lara przechodząc koło nich,uśmiechnęła się lekko.Położyła się nad wodopojem,wpatrzona w wodę.Była smutna.Nic dziwnego.Wkońcu jako jedyna z lwiątek wiedziała o nadchodzącej wielkiej wojnie,która zapewne wiele zmieni.
![]() |
Od Kamili Zaleśnej |
Niedaleko przechodzili Busara z Nyeusi,Kilio I i Kilio II.
Kamba natomiast właśnie wracała z baobabu u boku Arro.Byli bardzo szczęśliwi.
Mto i Taje też przechadzali się spacerem.Idia pewnie była na polowaniu popołudniowym.
Nagle Lara dojrzała brata.Hodari położył się obok niej i posłał jej uśmiech.Resztę dnia mieli spędzić razem.
![]() |
Zabawa Lary i Hodariego od Kamili Zaleśnej |
![]() |
Od Kamili Zaleśnej |
Tym czasem,gdy na Białej Ziemi wszystko odbywało się w zamieszaniu,Hasira miała już dawno cel wędrówki.Zmierzała u boku Sawy i Shetana,swoich wiernych słóg,a jednego nawet partnera.Czarna lwica prowadziła ich pewnie,bez odpoczynku w stronę Ziemi Strachu.Nazwa nie pasowała,bo jej nie przerażała.
Cała trójka milczała zacięcie,jakby ich słowa mogły wszystko zniszczyć.
Wkońcu jednak mogli się odezwać,doszli bowiem do obozu strachoziemców.Hasira wyczuła obok znajomą woń hien i szakali.Uśmiechnęła się szyderczo.Wszystko szło dobrze.
Wise będzie załamana zdradą syna,a Huruma tym,że zdradził Białą Ziemie,dla późniejszej śmierci z jej łap.
Hasira przywitała się z przywódcą strachoziemców.To był już trzeci.Teraz władał strachoziemcami lew o znanym imieniu Kifo.
-Moi wojownicy są gotowi.Kiedy chcesz zaatakować?
-Po jutrze z samego rana,nie będą się spodziewać.
-A co jeśli się nie uda?-spytała jakaś lwica z tłumu.Wychodzona i blada.Hasira spojrzała na nią z błyskiem w oku.Nie rzuciła się jednak na lwice,a wskoczyła na skałę.
![]() |
Hasira-czerwony Sawa-niebieski Shetan-zielony Inni-fioletowy Narrator-czarny |
Możecie mnie nazywać ,jak chcecie
Można sądzić,że kłamca ,że mnie nie druh
Lecz głupcami będą ci którzy sądzą,że plan mój podły da nam upadek!
Każdy o władzy marzy,to niezaprzeczalny fakt
(zeskakuję ze skały i przygląda się wszystkim,następnie ustawia się w pozycji do walki)
Lecz walka sposobem by osiągnąć ją.
Pokieruję wami zemsta,krew na pazurach
Podłość w sercu,krwistej drogi chód!
Zaufamy ci,a co potem?
Potem ,będzie już tylko lepiej.
Gdy Wise upadnie,
Biała Ziemia będzie ma!
Kręgowi Życia powiemy pa,
Nadejdzie nowy czas!
Niech żyję nam!
Niech żyję,królowa Hasira!
Sawa:Władza potęgą
Hasira legendą
Wśród wygnańców innych ziem ozłoci się.
Shetan: Atakujmy od razu!
Cierpliwości moi kochani.
Bo wszystko z czasem,
Zwycięstwo jest nasze
I władza potężna że szok!
Zwycięstwo jest nasze!
Ato plan twój i kłów naszych błysk
Na zemstę przyszedł czas! (czaaaaassss)
hahahahaahaha
Wszyscy skinęli głowami i lekko się pokłonili.Podłość Hasiry była godna podziwu.Deszcz krwi! Deszcz krwi białoziemców!
Kifo zaprowadził Hasirę i jej towarzyszy do jednej z jaskiń.Wyszedł bez słowa.Sawa i Shetan usiedli wkońcie.
-Myślisz,że nas się będą spodziewać?
-Z pewnością.Dzięki tobie,-syknął Sawa do brązowego
Pewnie zaraz by rozpoczęła się walka,ale Hasira jej już nie oglądała.Wyszła z jaskini.Spojrzała na obóz.Nic wielkiego.Postamowiła więc przejść się na teren hien i także dowiedzieć się,jak tam szło.Tak naprawdę,to hieny były posłuszne Huru,ale nie szkodziło.Hasira umiała wywołać strach u każdego.
Czyż nie była wspaniała?
Hasirze jednak i stadko hien się znudziło.Jedyne co ją powstrzymało,od powrotu do swojego obozu,to chęć zemsty na Wise.
Zaciekawiła się,co się dzieję w jednej z jaskiń i włożyła tam głowę.
Lwiczka o białej sierści,kuliła się ze strachu,małymi pazurkami skacząc na ścianę,z zamiarem wspięcia się na nią.Jaskinia była jednak zbyt ciężka.
Lwiczka miała czerwone jak krew ślepia.
![]() |
By me |
Hasira rozejrzała się i dojrzała trzy hieny,które śmiały się w najlepsze.Nic nie obchodził ich strach lwiczki,lubiły go wzbudzać.Jedna chwyciła kość i rzuciła ją prosto w lwiątko.Nieznane lwiątko dla czarnej lwicy,pisnęło z bólu,kiedy kość ją uderzyła.Ku jednak zdziwieniu Hasiry,która miała już odejść,lwiczka wstała i syknęła ostrzegawczo.
-Przestańcie!
-Kiedy jej nie posłuchali,a wybuchli głośniejszym śmiechem,lwiczka rzuciła się w ich stronę,wbijąc pazury w jednego szyję,zachaczając kły na szyi drugiego.Nie zabiła ich jednak.Trzecia hiena odparła.
-Z nią zawsze są kłopoty! Puść je,na dziś koniec lekcji!
Lwiczka zrobiła to posłusznie,ale chyba dlatego,że dostrzegła Hasirę.I hieny też ją dostrzegły.
-Czego chcesz?
-Twojej zguby,spadaj!-syknęła lwica.
Hiena trzecia posłusznie opuściła jaskinię.Hasira ogonem wskazała lwiczkę.
-Kto to?
-To Mhuni*,-mruknęła hiena druga,drapiąc się.
-Jej rodzice zostali zagryzieni przez chyba szakale.Wzięliśmy lwiątko,bo czemu nie? ale teraz tego żałuję,jest do niczego,-syknęła hiena pierwsza.
Hasira zmarszczyła brwi.
Nie ,wcale nie uważała lwiątka za słabego.Wręcz przeciwnie,było bardzo zdolne i mogło coś z niego być,a strach był do pokonania.
-Idźcie.Sio!-syknęła.
Hieny skinęły głowami,wyszły z jaskini.Mhuni cofnęła się kilka kroków w tył.Tej lwicy się bała.Miała zły wygląd.Czarna sierść,zielone jadowite oczy i ta blizna przechodząca przez oko.Lwiczka gdy tylko dotknęła zimnej ściany,musiała jednak zdobyć się na odwagę.
Hasira podeszła bliżej.
-Wydajesz się być idealną kandydatką.Długo szukałam kogoś,kogo będę mogła nauczać.Mój własny syn się mnie wyparł.Wydajesz się odważna.
-D-dziękuję,-szepnęła lwiczka.
-Te kundle pozwolą mi cię zabrać.Co powiesz?
-Z przyjemnością,pani..
-Hasira.Przyszła przywódczyni całych sawann,-Hasira zbliżyła się i położyła lwiczce ogon na ramieniu.Mhuni poczuła podziw do lwicy.Miała ochotę iść z nią wszędzie.Tylko czy ta także będzie co do niej agresywna?
-Będziesz mnie biła?
-Nie no skąd,o ile nie wyrośniesz na zdrajcę,-mruknęła na to Hasira,-tylko..-zaczęła iść wraz z lwiczką w stronę wyjścia,następnie skierowały się prost do obozu strachoziemców.Hieny nie protestowały,cieszyły się,że ta straszna lwica odchodzi.Hasira spojrzała na lwiczkę,która szła u jej boku,dzielnie,-Nie pasuję do ciebie Mhuni.Nazwę cię..mhm..Johari.
Zamierzała wychować lwiczkę na swój typ.Na zło do szpiku kości.Nie zapomni jednak o tym,żeby nie być za ustra,przynajmniej dla niej...
*
Huruma długo rozmyślał i doszedł do wniosku,że to świetny plan.On zostanie królem,jego syn pełnym księciem,Aishi królową.Biała Ziemia będzie jego.. Nie było mu nawet szkoda matki czy sióstr.Troszczył się tylko o siebie.Nie wiadomo,kiedy tak się zmienić.
Lew szedł pewnie przez sawannę.Nie przejmował się w tej chwili niczym.Przecież nie długo wszystko miało się rozstrzygnąć.
Ndoto akurat pił wodę z wodopoju,kiedy Huru do niego podszedł.W czerwonych oczach błysnęło coś,chodź Ndoto nie miał pojęcia o co może chodzić.Spojrzał na brata.
-O co chodzi ,Huru?
-Za nie długo królu Hurumo!-zaśmiał się lew.Tak,Nora mu już nie przeszkodzi,-Szykuję plan,wraz z Hasirą.Biała Ziemia będzie moja.
-Co..co ty opowiadasz!?-spytał przerażony,zdezorientowany,jak i zły Ndoto.Huru zaczął mu wszystko tłumaczyć,a z każdym jego słowem,oczy syna Wise otwierały się bardziej.
-Jestem gotowy cię przyjąć.Stań u mojego boku i poprowadź armię,a podzielę się z tobą bracie.
-Czemu ze mną?
-Zawsze byłeś mi bliski.To co..-Huru przybliżył się ,-Staniesz po stronie zwycięzców?
Ndoto wahał się.Był jednak lwem,który wciąż nie umiał odmówić.Ndoto zaciekawiło to co mówił brat.To wszystko mogło być jego.Miał też jakiś pomysł.Oczy Ndoto zaświeciły się,sam lew wystawił pazury.
-Zgoda.
Huru skinął głową z zadowoloniem.Miał brata i partnerkę po swojej stronie,a także największego wroga na całej Białej Ziemi!
Huru zmrużył krwiste oczy.On zwycięży!
*
Tym czasem,przez granicę Białej Ziemi przeszedł brązowy lew.
*przybłęda
Hejka,hejka! Kolejny rozdział za nami i następny otwiera przed nami pół finał sezonu 2.Mi osobiście,fabuła tego rozdziału przypadła do gustu.Pojawiła się moja ulubiona Johari ,czyli nowa antagonistka sezonu trzeciego,oraz siostra kogoś znanego z głównych bohaterów (ups,za dużo spoilerów).Huruma w końcu przeszedł na ciemną stronę mocy ("słychać z tyłu muzykę z gwiezdnych wojen"),podobnie Ndoto. Wszystko się skomplikowało w życiu Wise ,a będzie..no..chyba lepiej w trzecim sezonie.Po wielkiej wojnie i tak nastąpi duża żałoba (po co ja tyle spoileruje :/ ?)
Piosenkę Hasiry sama wymyśliłam i osobiście mi się bardzo podoba (czy to pierwsza piosenka na blogu?).Inspirowałam się dwiema piosenkami z króla lwa,ale to było przypadkowe,poprostu wpadło w ucho.Wydaję mi się,że jej piosenka dodała takiego mrocznego charakterku do rozdziału.
Czekajcie na rozdział 102 ,Pozdrawiam c:
Super rozdział, ta fabuła jest genialna. Mam nadzieję, że next pojawi się w krótce
OdpowiedzUsuńNieeeee! Dleczego Ndoto? :'( Dlaczego?!? :'(
OdpowiedzUsuń